Jest to bardzo dotkliwy temat, który pragnę poruszyć, ze względu na coraz mocniej wzmagającego się bezprawia wśród owych chrześcijan.
Mój początek był bardzo podobny, kiedy otworzyłem biblię, zacząłem szukać ludzi tak samo wierzących jak ja. Otworzyłem zatem komputer i zarejestrowałem się na forum chrześcijańskim.
Jestem przekonany, że wolą Boga było to aby tak się stało, że Duch Święty mnie pokierował w to miejsce.
Ogrom chrześcijan poszło tym samym śladem.
Jednak przychodzi moment w życiu takiego dziecka Bożego podjęcia decyzji o tym czy będzie przynależeć do realnej społeczności czy też odrzuci to.
Pamiętam jak na początku mówiłem, że nie chce przynależeć do żadnego zboru, gdyż obawiałem się zwiedzenia, utraty duszy. I nie zaprzeczę, że żyjemy w bardzo trudnych czasach, gdzie o zwiedzenie bardzo łatwo.
Uważałem, że chrześcijaństwo online wystarczy mi i że to jest to czego chce.
Jednak Bóg chciał czegoś więcej dla mnie. Otóż społeczność chrześcijańska jaką otrzymałem przez internet miała posłużyć tylko w celu poznania paru osób, z których jedna pomogła mi przystąpić do pewnego lokalnego zboru abym mógł się ochrzcić.
Przez dwa lata przynależałem do wirtualnej rodziny oraz do realnej rodziny.
To co dostrzegłem daje wiele do myślenia.
Wirtualna rodzina
Pozytywy:
- W razie potrzeby rozmowy z obcą osobą masz anonimowość
- Możliwość otrzymania szybko pocieszenia
- Możliwość poznania zwiedzenia jakie kiełkuje się wokoło nas na tym świecie
- Dzielenie się bardzo wartościowymi kazaniami znanych i mniej znanych kaznodzieji
- Możliwość poinformowania dużej ilości osób o potrzebie modlitwy w trudnej sytuacji
Wady:
- Anonimowość sprawia, że tak naprawdę nie wiemy z kim piszemy
- Bardzo trudno jest zweryfikować prawdziwość wiary drugiej osoby
- Zajmowanie się sprawami, które nie zbawiają
- Budowanie strachu w sercach przez notoryczne nagłaśnianie co się zaraz złego wydarzy
- Chrześcijanie często pysznią się i wywyższają
- Wielu próbuje zabłysnąć wiedzą
- Budowanie swojej wiary na podstawie ilości otrzymanych podziękowań, plusów, wyświetleń
- Szerzenie ludzkiej nauki na ogromną skale
- Brak pamiątki (chleb i wino)
- Bardzo łatwo zmienić nazwę pod którą się podpisujesz przez co masz zawsze dobre świadectwo, choć prawda może być inna
- bardzo częste spory o prawo, zagadnienia itp, które przeistaczają się w ocenianie i osądzanie
Realna rodzina
Pozytywy:
Pozytywy:
- Nikt nie jest anonimowy przed Tobą
- Bardzo łatwo zweryfikować prawdziwość wiary drugiej osoby na podstawie zachowania, owoców, mowy, ubioru, itp.
- Rozmowa budująca o Bogu, często realni chrześcijanie podchodzą z wielkim dystansem do rozmów o ciemnej stronie świata (to nie buduje)
- Nikt nie rozgłasza notorycznie o pogłoskach wojennych itp. (nie buduje się strachu)
- Budujesz swój status społeczny na podstawie relacji z Bogiem a nie próby przypodobania się drugiej osobie
- W razie szerzenia ludzkiej nauki, nie wychodzi to daleko po za kościół, mała szansa na zwiedzenie wielu
- Możliwość przyjęcia pamiątki (chleb i wino)
- Stale walczysz o jak najlepsze świadectwo nawrócenia, gdyż nie ma możliwości zacząć od początku pod innym imieniem
- Okłamywanie innych, ukrywanie prawdy lub jakiegoś grzechu szybko kończy się fiaskiem, przez co stale jesteśmy jawni w uczynkach przed innymi,
- Uczysz się miłości do drugiego człowieka
- Jeśli szukasz akceptacji a nie Boga, szybko diabeł zaczyna działać w Twoim życiu i staje się to jawne
- Otrzymujesz dotyk, uczucie, emocje, wyraz twarzy swego rozmówcy,
- Nie ma miejsca na wywyższanie się dzięki anonimowości, jawność sprawia pokorę
Wady:
- Dojazd do miejsca zgromadzenia, stałe wydatki
- Możliwość uczestniczenia w zwiedzeniu przez jakieś fałszywe nauki, lub charyzmatyczne czyny, które nie wiele mają wspólnego z działaniem Ducha Świętego
Nie jestem w stanie znaleźć za wiele wad społeczności realnej.
To co najmocniej ostatnio dało mi się we znaki, to że chrześcijanie wirtualnie są strasznie pyszni, dumni, emocjonalni, bardzo sporni, i budują swoją wiarę na podstawie poznania świata a nie Jezusa.
Zauważyłem również, że wielu z tych ludzi tak naprawdę oświadcza iż są zbawionymi a w realu tak naprawdę tkwią w zwiedzeniu, w nałogach, w byciu panem dla samego siebie, mądrością dla samego siebie.
Wielu z nich idzie według ciała a nie Ducha przez co też ciężko im pojąć biblie Duchowo.
Bardzo łatwo osądzają się i oceniają. Nie uczą się miłości wobec siebie bo z góry oceniają się jako celnicy i poganie. Rywalizują jak by między sobą.
Kiedy już zniszczą swoje świadectwo, to przychodzą pod innym imieniem i próbują udawać kogoś innego aby nie wyszło na jaw jaki jesteś na prawdę.
Do wszystkiego podchodzi się emocjonalnie.
Nie łagodzą sporów ale je wzniecają bardziej. Każdy szuka swej racji.
Mógł bym wiele wypisywać.
Dlaczego tak właściwie jest?
Myślę, że wszystkiemu jest winne anonimowość, brak pasterza nad swoją głową, bycie tłumaczem, interpretatorem Słowa Bożego dla samego siebie, to brak relacji realnej z drugim człowiekiem.
Człowiek wirtualny kozaczy, kiedy zaś postawić tego samego człowieka fizycznie na przeciw tej drugiej osoby to nagle staje się pokorny i cichy. Nie da się temu zaprzeczyć.
Sam taki byłem kiedyś.
Stała realna społeczność wymaga od Ciebie dużo dużo więcej, w dużo wyższym standardzie.
Nie ma miejsca na pomyłki, nie ma miejsca na uchybienia, na życie swoim wspaniałym zepsutym życiem, inaczej jesteś spalony z miejsca, Twoje świadectwo jest nic warte.
A jeśli Twoje świadectwo jest zepsute to i brak w Twoich słowach przekonania, działania, mocy wobec innych ludzi.
To co najmocniej ostatnio dało mi się we znaki, to że chrześcijanie wirtualnie są strasznie pyszni, dumni, emocjonalni, bardzo sporni, i budują swoją wiarę na podstawie poznania świata a nie Jezusa.
Zauważyłem również, że wielu z tych ludzi tak naprawdę oświadcza iż są zbawionymi a w realu tak naprawdę tkwią w zwiedzeniu, w nałogach, w byciu panem dla samego siebie, mądrością dla samego siebie.
Wielu z nich idzie według ciała a nie Ducha przez co też ciężko im pojąć biblie Duchowo.
Bardzo łatwo osądzają się i oceniają. Nie uczą się miłości wobec siebie bo z góry oceniają się jako celnicy i poganie. Rywalizują jak by między sobą.
Kiedy już zniszczą swoje świadectwo, to przychodzą pod innym imieniem i próbują udawać kogoś innego aby nie wyszło na jaw jaki jesteś na prawdę.
Do wszystkiego podchodzi się emocjonalnie.
Nie łagodzą sporów ale je wzniecają bardziej. Każdy szuka swej racji.
Mógł bym wiele wypisywać.
Dlaczego tak właściwie jest?
Myślę, że wszystkiemu jest winne anonimowość, brak pasterza nad swoją głową, bycie tłumaczem, interpretatorem Słowa Bożego dla samego siebie, to brak relacji realnej z drugim człowiekiem.
Człowiek wirtualny kozaczy, kiedy zaś postawić tego samego człowieka fizycznie na przeciw tej drugiej osoby to nagle staje się pokorny i cichy. Nie da się temu zaprzeczyć.
Sam taki byłem kiedyś.
Stała realna społeczność wymaga od Ciebie dużo dużo więcej, w dużo wyższym standardzie.
Nie ma miejsca na pomyłki, nie ma miejsca na uchybienia, na życie swoim wspaniałym zepsutym życiem, inaczej jesteś spalony z miejsca, Twoje świadectwo jest nic warte.
A jeśli Twoje świadectwo jest zepsute to i brak w Twoich słowach przekonania, działania, mocy wobec innych ludzi.
Tam uczysz się prawdziwie miłości do bliźniego.
Wspaniałym uczuciem jest usiąść wieczorem do jednego stołu z byłymi złodziejami, narkomanami, alkoholikami, agresorami itp a mimo to odczuć miłość, prawdę o nich i móc dzięki temu kochać ich jeszcze bardziej.
Być jawnym przed nimi i móc ich widzieć takimi jakimi są w prawdzie.
Rodzina wirtualna nie jest w stanie tego dać.
Nie chcesz należeć do zboru, do swojej realnej rodziny?
To jak chcesz w niebie przynależeć jeśli już dziś odrzucasz to?
Chowasz się pod pretekstem zwiedzenia w zborach.
Smutne jest to, że jeszcze nie odszedłeś od swego wirtualnego społeczeństwa mimo przeogromnej ilości zwiedzeń w internecie.
Zbadałem temat Św. Pawła jako zwiedzenia w biblii wśród realnych chrześcijan.
Zapytałem kilka różnych osób, z różnych miejsc, denominacji w kwestii św. Pawła jakoby był zwodzicielem.
Okazuje się, że Ci ludzie pierwszy raz w życiu słyszeli ode mnie takie słowa.
Dla mnie wniosek z tego jest jeden: chrześcijaństwo internetowe żyje własnym życiem i własnym torem.
Jeśli przeszkadza Ci realne społeczeństwo z powodu możliwego zwiedzenia a internetowego nie, to obłuda wyszła na jaw Twa.
W kwestii zwiedzenia w zborach przez fałszywe nauki i czyny, proponuje iść na spotkania w celu zbadania, zborów jest wiele.
Pamiętaj, że idąc do zboru idziesz do ludzi niedoskonałych, zatem nie wymagaj od nich doskonałości i to czego sam nie dajesz. Inaczej szatan bardzo szybko Cie wykosi z tego miejsca przez kłótnie, spory itp.
Pójdź wreszcie jako sługa. Jako ten pokorny, który słucha i co dobre przyjmuje a co złe odrzuca.
A Bóg sprawi, że będziesz bezpieczny i nie da Ci się zwieść.
Czy chrześcijaństwo wirtualne istnieje?
Samo w sobie nie. Nie jako podstawa. Chrześcijaństwo online oparte na internecie nie jest biblijne.
Jednakże nie możemy wykluczać takiej formy kontaktu jako dodatkowej możliwości.
"A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. 20 Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. 21 Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu»." Jana 3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie życzę sobie wulgaryzmów i bluźnierstw.
Ów blog jest przeznaczony dla osób, które pragną zrozumieć Boga a nie krytykować Go.